Wywiad: Nie wykluczam, że Kępno kiedyś znajdzie się w mojej powieści
O zainteresowaniach lat młodzieńczych, podobieństwie do wykreowanych przez siebie postaci literackich, stosunku do ekranizowania swoich książek oraz o dociekliwych czytelnikach i możliwości zagoszczenia Kępna w jego powieściach, podczas niedawnego pobytu w Kępnie opowiedział pisarz Marek Krajewski. Rozmawiali: Magdalena Bendzińska i Mirosław Łapa.
Czy istnieje szansa na to, żeby Kępno zaistniało, w któreś z pana przyszłych powieści?
W moim emocjonalnym rankingu miast są tylko trzy. To jest Wrocław – moje ukochane miasto, w którym się urodziłem i wychowałem, to jest Lwów, spod którego pochodzi rodzina mojej mamy i to jest małe nadmorskie Darłowo, które jest związane z moją żoną – tam się urodziła. Jak państwo widzą wszystkie te miasta mają związki rodzinne ze mną. Kępno nie ma żadnych takich związków.
Powiat kępiński w czasach II Rzeczypospolitej graniczył z Rzeszą Niemiecką. Na tej granicy działo się bardzo wiele ciekawych rzeczy, które można by w jakiś sposób wpleść epizodycznie w pana powieść.
Z całą pewnością. Nie wykluczam, że Kępno kiedyś znajdzie się w mojej powieści jako sceneria epizodyczna. Przecież jak napisałem o Rawiczu w pierwszej mojej powieści, to czemu nie o Kępnie? Gdyby była taka potrzeba to pomyślę o państwa mieście. Epizodu rozgrywającego się w Kępnie nie wykluczam.
Cały wywiad dostępny jest w nr 48 (1252) "Tygodnika Kępińskiego".
Bądź pierwszy!